Jacka pojawił się strach.
76 JEDNA DLA PIĘCIU Jack bawił się jednym z dwóch widelców leżących przy nakryciu i zastanawiał się, czy jego synowie wiedzą, który do czego służy. - Jeszcze nie, ale dałem ogłoszenie do gazety. - A czemu nie zaangażujesz Malindy? - zaproponował podnieconym głosem Mały Jack. - Założę się, że się zgodzi. - No nie wiem, synku... - Na pewno tak. - Darren wspiął mu się na kolana i spojrzał błagalnie w oczy. - Jak ją ładnie poprosisz. Malinda wyjęła ze skrzynki pocztę, która nagromadziła się przez tydzień jej nieobecności. Niestety, większość listów pochodziła z agencji. Męska depresja Malindzie nie trzeba było o tym przypominać. Długi były jej - albo raczej ciotki Hattie - i Malinda miała zamiar je spłacić. Były jednak tak duże, że nawet trzy posady nie wydawały się wystarczające. Teraz już tylko dwie. Malinda przypomniała sobie swój pospieszny odwrót z domu Brannanów. Nawet nie poczekała na wypłatę. I, sądząc po ostatnim Wakacje kredytowe 2022 i 2023. Dla kogo, od kiedy i jak z nich skorzystać? zachowaniu Jacka, może nigdy jej nie dostać. Łzy napełniły jej oczy. Malinda przysiadła na podłodze przyciskając do siebie plik listów. Zdarzały się takie dni - na przykład dzisiaj - kiedy gotowa była przyjąć pieniądze od rodziców, spłacić długi i zacząć życie na własny rachunek. Oparła głowę o ścianę i popatrzyła w sufit. Sufit ciotki Hattie. Dom ciotki Hattie. Malinda wiedziała, że mogłaby sprzedać ten dom i spłacić długi. Ciotka Hattie przed śmiercią namawiała ją do tego. Malinda jednak nie umiała się na to zdobyć. To był dom ciotki Hattie. Dom, w którym urodziła się JEDNA DLA PIĘCIU 77 i przeżyła całe życie. Dom, którego tak chętnie udzieliła Malindzie. Nie, nie mogła go sprzedać. Jeszcze nie. Jack stał przed drzwiami domu Malindy i wyzywał się od głupców. Sam nie wiedział, czemu dał się synom na to namówić. Malinda już raz odrzuciła jego ofertę - nie, nawet dwa razy. Spojrzał w kierunku zaparkowanego na podjeździe samochodu. Wszyscy czterej chłopcy siedzieli w środku z nosami przyklejonymi do szyby. Nie da się uniknąć tej konfrontacji. Chłopcy też czternasta emerytura kiedy mieli tu coś do powiedzenia. Jack zastukał do drzwi. Malinda otworzyła prawie natychmiast i oto stała przed nim z czerwonym nosem i mokrymi oczami. Jack czuł się, jakby miał w żołądku ołowianą kulę, i wiedział dlaczego. Poczucie winy. Chłopcy mieli rację. Malinda płakała przez niego. - Tak? - zapytała głosem tak lodowatym jak przewiewający go wiatr. Nie miała najmniejszego zamiaru ułatwić mu tych przeprosin. - Czy mogę wejść? Strasznie zimno.