- Mamie nic nie będzie, zobaczysz.
Dziewczynka kiwnęła głową i ruszyła na górę. Matthew zwrócił się teraz do jej sióstr: - Porozmawiamy o tym jutro. - O, z całą pewnością - odparła Imogen. Zatrzymał się na chwilę, już z ręką na balustradzie schodów, żeby trochę ochłonąć. - Posiedzę teraz przy mamie - oświadczył. - Pogaście, proszę światła, jak już będziecie gotowe. - Nie chcesz, żebyśmy zajrzały do niej na dobranoc? - spytała Flic. Krew pulsowała mu w uszach. Idąc po schodach, czuł napływającą 66 falę mdłości. - Nie - odpowiedział. 11. Kuchnia na Cyprze elementy kuchni tureckiej W piątek obudził się bardzo wcześnie. Wyłączywszy budzik zobaczył, że Karolina śpi jak kamień, więc ostrożnie wyśliznął się z łóżka. Na korytarzu było jeszcze ciemno i cicho. Matthew zszedł na dół i przywitawszy się z zachwyconym Kahlim pomaszerował prosto do gabinetu. Do gabinetu Richarda. Tego ranka zwątpił, czy kiedykolwiek poczuje się tam jak u siebie. Dla niego ten pokój już zawsze pozostanie miejscem z biurkiem i regałami, użyczonym mu przez nieboszczyka. przepis na młodą kapustę zasmażaną Na telefon do biura jeszcze było za wcześnie, ale wystukał i wysłał faks do Gary Higgins, sekretarki obsługującej wszystkich młodszych architektów. Z powodu choroby w rodzinie mogę się nie zjawić aż do popołudnia. Bieżące dokumenty w sprawie Clapham są w komputerze. Przepraszam. Wszedł do kuchni, wypuścił Kahlego do ogrodu, wlał wodę do ekspresu, wsypał do filtra porcję kostarykańskiej kawy i włączył urządzenie. Po namyśle otworzył szafkę pod zlewem, gdzie mieścił się kubeł na śmieci. Przymocowana sznurkiem pokrywka podniosła się automatycznie. Wewnątrz znajdował się czysty plastikowy worek z brzegami starannie wyłożonymi na krawędź. Tamten worek, zawierający „corpus delicti", najwyraźniej już wyniesiono. I tak zresztą Matt nie wiedziałby, co z nim począć. Zażądać porównania odcisków palców dziewczynek z tymi na skórce mango? Absurd - to za mało powiedziane. Wpuścił z powrotem psa, wypił trochę kawy, posiedział przez jakiś czas tylko z własnymi myślami, wreszcie kiedy nadeszła pora wstawania dziewczynek, wrócił po cichu do sypialni. Karolina wciąż spała, zapewne na skutek zastrzyku, jaki zaaplikował jej lekarz. No i oczywiście samej choroby. Matthew wiedział, że już nie zaśnie, ale nie chciał jej budzić, więc usadowił się w fotelu przy oknie. Przez szparę między zasłonami widział, dekoracyjny słój jak nad dachami i kominami wstaje świt. Sądząc po czystym świetle, zapowiadał się ładny dzień - przynajmniej pod względem pogody. Bo pod każdym innym - co najmniej niedobry. Żeby tak nie musieć nic mówić Karo. Żeby po prostu móc pozostawić sprawy ich własnemu biegowi, niechby nadal wierzyła, że w królestwie Walters-Gardner wszystko gra i śpiewa. Ale po wypadkach ostatniej nocy to wykluczone. Jak ona spokojnie śpi... Głównie dzięki temu, że spędziła noc przy nim. Teraz jednak wiedział,